Sieć Obywatelska Watchdog Polska działa na rzecz jawności życia publicznego w Polsce.
Dobre rządy to takie, które są transparentne i poddają się społecznej kontroli. Chcąc, by nasze państwo było przejrzyste, na co dzień korzystamy z naszego konstytucyjnego prawa, jakim jest dostęp do informacji publicznej i zadajemy instytucjom publicznym pytania dotyczące ich działalności. Jesteśmy apolityczną organizacją, która każdej władzy patrzy na ręce.
O co pytamy?
Wysyłamy wnioski o informację publiczną zarówno do władz centralnych, jak i tych lokalnych, na poziomie gminy. Pytamy, na co wydano publiczne pieniądze, ale także jak podejmowane są decyzje w ważnych dla wszystkich sprawach, z kim spotykały się osoby pełniące funkcje publiczne w czasie pracy, jak wygląda proces stanowienia prawa. Monitorujemy również instytucje publiczne, chcąc wiedzieć, czy właściwie realizują swoje zadania. Zależy nam także na tym, by pokazać innym, że dostęp do informacji publicznej to proste narzędzie, które pozwoli nam na przykład sprawdzić szpital w naszym mieście. Prowadziliśmy m.in. monitoringi szpitali, szkół, przedszkoli, nadleśnictw, uzdrowisk.
Walczymy nie tylko o transparentność władz i instytucji publicznych, zależy nam również na przejrzystości funkcjonowania zawodów zaufania publicznego. Uważamy, że obywatele mają prawo wiedzieć, wybierając adwokata, radcę prawnego czy lekarza, czy dana osoba nie sprzeniewierzyła się wartościom reprezentowanym przez swoją grupę zawodową. Jest to możliwe tylko poprzez dostęp do orzeczeń sądów dyscyplinarnych, o co od dawna zabiegamy.
Idziemy do sądu
Jeśli instytucje, do których wysyłam wnioski o informację publiczną, nie odpowiadają, idziemy do sądu i zdarza się, że latami czekamy na odpowiedź. Dlaczego to robimy? Ponieważ nie chcemy, by urzędy zobowiązane do udostępniania informacji publicznej czuły się bezkarne. Przecieramy ścieżki tym wszystkim, który też chcą uzyskać od instytucji publicznych informacje, ale nie mają czasu i środków, by dochodzić sprawiedliwości w sądach, jeśli nie uzyskają interesujących ich danych.
Do sądu chodzimy nie tylko w swoich sprawach. Często reprezentujemy klientów naszego bezpłatnego poradnictwa prawnego, którym odmówiono dostępu do informacji publicznej i zgłosili się do nas po pomoc.
Sądy nie zawsze wydają wyroki korzystne dla jawności. Zdarza się, że stają po stronie urzędów, orzekając na przykład, że dokumenty, o które wnioskowaliśmy, nie są informacją publiczną, a dokumentem wewnętrznym urzędu. Nie zrażamy się jednak, zgłaszając kolejne sprawy do sądów administracyjnych, wierzymy bowiem, że im więcej spraw z dostępu do informacji publicznej pojawi się na wokandzie, tym większa szansa na orzecznictwo sprzyjające jawności.
Patrzymy, jak się tworzy prawo
Nie tylko pytamy i chodzimy do sądu, ale również przyglądamy się wszelkim zmianom dotyczącym prawa do informacji i interweniujemy, gdy politycy chcą to prawo ograniczać. Tak było w 2011 roku, gdy sejm chciał przegłosować niekorzystną dla obywateli nowelizację ustawy o dostępie do informacji publicznej, tak było również w 2017 roku, gdy miano wprowadzić ustawę o jawności życia publicznego zastępującą dotychczas obowiązującą. Uważaliśmy tę zmianę za niekorzystną i razem z innymi organizacjami dawaliśmy temu wyraz. Ostatecznie rząd zawiesił prace nad nową ustawą.
Spotykamy się z ludźmi
Bardzo zależy nam na tym, aby ludzie zadawali władzom pytania, bo to bardzo proste i skuteczne narzędzie kontroli tych, którzy rządzą nie tylko centralnie, ale i lokalnie. Dlatego jeździmy po całej Polsce, opowiadając mieszkańcom, czym jest dostęp do informacji publicznej i o co mogą zapytać swój samorząd. Prowadzimy szkolenia, pomagamy wysyłać pierwsze wnioski o informację publiczną i staramy się przekonywać, że to naprawdę łatwe.