To Cię nic nie kosztuje… Może kilka minut.
Myślisz: “1,5% to niewiele, prawie nic nie znaczy”. A jednak!
Poznaj historie naszych podopiecznych:
Byłam pewna, że moje życie już się skończyło
To znaczy żyłam, oddychałam, nawet jadłam i spałam, ale… okrutnie doskwierała mi nuda. Myślałam: tak musi być. Przecież za mną wiele wspaniałych lat. Miałam dobrą pracę, męża, który dbał o mnie i dzieci. Kilkanaście lat temu przyszły na świat nasze wnuki, wielka radość.
Czego chcieć więcej?
Tylko że ta moja codzienność była nie do zniesienia. Jedynie w niedziele spotykaliśmy się na obiadach. Mąż zmarł, koleżanki z dawnych lat wyjechały lub chorowały. A ja tkwiłam sama w moich czterech ścianach i nie widziałam szans na zmianę.
Aż w lipcu moja 16-letnia wnuczka powiedziała mi przy niedzielnym obiedzie, że niedaleko mojego domu będą zajęcia dla seniorów. “Czyli chyba dla mnie też” – pomyślałam. Miało być coś o używaniu komórek, to znaczy telefonów. Ja potrafiłam tylko odebrać, jak dzieci dzwoniły. Ale wnuczka powiedziała, że ta komórka może znacznie więcej i żebym się zapisała na to spotkanie, to się dowiem.
Tak zrobiłam.
Poszłam pełna obaw, zestresowana. No bo może mnie wyśmieją, że nie umiem? Ale okazało się, że jest dużo takich jak ja, co to tylko odbierają telefon. Na tym spotkaniu dowiedzieliśmy się na przykład, że możemy też dzwonić z kamerką i widzieć rozmówcę. Ta aplikacja (ciekawe słowo!) nazywa się WhatsApp.
Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, ale przede wszystkim poznałam osoby takie jak ja – które chcą żyć bardziej! Mamy super grupę. Chodzimy na spacery z przewodnikiem, szydełkujemy i gotujemy. Czuję, jakbym się obudziła ze zbyt długiego snu!
Hanna, 68-letnia łodzianka ze Śródmieścia
Pani Hania rozwija z nami swoje pasje. Ma nowe koleżanki, z którymi wspólnie odkrywają Łódź, spotykają się z przedszkolakami na zajęciach międzypokoleniowych i poznają nowe technologie.
Mama zasługuje na więcej niż mogę Jej dać
Jestem wdzięczna moim rodzicom za szczęśliwe dzieciństwo, miłość i troskę, którą mnie obdarzali. Dali z siebie 100%, bym stała się tym, kim jestem – silną, niezależną kobietą. Zawsze mówili, że to ja decyduję. Więc wybierałam: najpierw studia w Warszawie, a później zagraniczny staż. Chciałam wrócić do Łodzi, ale nie mogłam znaleźć dobrego stanowiska. I tak od 12 lat mieszkam w Poznaniu. Rodzinne miasto odwiedzam kilka razy w roku, zawsze na święta.
Tata zmarł dwa lata temu. Niby wszyscy byliśmy na to gotowi – długo chorował. Ale jednak to strata… Najbardziej dotkliwa chyba dla mamy. Widziałam, jak ulatuje z niej radość życia. Może nawet po cichu myślała, by dołączyć do taty?
Bardzo chciałam Jej pomóc. Ale jak? Dzielą nas nie tylko kilometry, lecz również czas. Ja po prostu nie mam go dla Niej tyle, ile bym chciała. Myślałam, szukałam i znalazłam! Z radością odkryłam, że łódzka Fundacja “W Człowieku Widzieć Brata” ma program dla osób 60+.
Opowiedziałam mamie, że może zostać wolontariuszką i odwiedzać seniorów, którym niepełnosprawność nie pozwala wychodzić z domu. Czułam, że to coś dla niej. Zawsze uwielbiała pomagać, to dawało Jej poczucie sensu. I tak się stało. Przez pół roku mama odwiedzała Panią Stanisławę. Wspominały, opowiadały sobie historie sprzed lat.
Dzięki fundacji mama poznała kilka super kobiet, z którymi do dziś się spotyka. Stworzyły dla siebie coś w rodzaju grupy wsparcia. W kupie raźniej, prawda? Bardzo jestem szczęśliwa. Jakoś mi tak lżej na sercu…
Anka, od 12 lat już nie łodzianka
Twoje 1,5% podatku to radość życia!